Strony

niedziela, 13 kwietnia 2014

Po japońsku czyli debiut sushi


Jak głosi japoński zwyczaj sushi należy jeść z surową rybą, a co jeśli ktoś taki jak ja nigdy nie przekona się do surowego mięsa? Czy pomimo swoich uprzedzeń mam jednak zaakceptować surową rybę bo tak nakazuje tradycja? Nie ze mną te numery. Nie należę do osób, które muszą robić wszystko koniecznie tak jak jest to przedstawiane. Przestałam kurczowo trzymać się przepisów i dobieram składniki oraz ich ilość wedle własnego uznania. Czy czyni mnie to gorszym kucharzem? Wręcz przeciwnie, dopiero teraz widzę jak odbieganie od standardów może przyczynić się do rozwoju czegoś zupełnie nowego.

Ale wracając do mojego ostatniego eksperymentu, wiadomo, sushi to sushi, surowa ryba być musi.
Zawsze można przygotować wegetariańską wersję, bez ryby. Tyle, że ja rybę bardzo lubię. Ale nie surową.
Stwierdziłam, że nie będę oglądać się na zwyczaje chociaż wtedy równie dobrze mogłabym zamiast ryby dodać kurczaka...
No ale, ja surowego nigdy nie tknę.
Dodałam więc wędzonego łososia, nie żadnego smażonego bo nie miałam na to czasu.

Wyszło całkiem przyzwoicie jak na mój pierwszy raz.

Składniki:
- awokado
- ogórek zielony
- łosoś wędzony
- serek typu philadelphia
- ryż do sushi
- algi nori
- sos sojowy
- wasabi
- marynowany imbir

Nie podaję liczby składników bo u nas zawsze są to ilości hurtowe ze względu na czwórkę braci M., dlatego każdemu wedle uznania.

Ryż należy przed gotowaniem przepłukać kilka razy, do momentu zaniku mlecznej barwy wody.
Jak już gdzieś czytałam, przy gotowaniu ryżu ważne jest aby robić to według instrukcji i jak jest napisane żeby nie otwierać garnka to chociażby coś wołało ze środka nie podejmować się tego typu ryzyka! :) 
Ważne jest też aby przed nałożeniem na nori ryż nie był gorący, należy go zatem ostudzić.

W trakcie przygotowań okazało się, że nie kupiłam sosu do ryżu, ale szybki telefon do siostry załatwił sprawę. Wystarczyło zmieszać odrobinę zwykłego octu (akurat tylko taki mieliśmy w domu) z większą ilością cukru i bodajże z odrobiną soli, aby ryż nabrał  lekko słodkawego smaku aż chciało się go jeść prosto z garnka :)

* warto też zakupić matę do rolowania sushi, moja to zwykła bambusowa podkładka pod talerz :)















Pozdrawiam,

                        

1 komentarz:

  1. Hmmm...a mnie jakoś sushi nie bierze:) Ale Twoje wygląda bosko, jak z najlepszej japońskiej restauracji:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję serdecznie za odwiedziny i komentarz :)