Na szczęście nie śniegiem, a poszewkami :)
Jak tak człowiek szyje i szyje to w pewnym momencie wszystko staje się tak proste jakbyśmy robili to od zawsze.
Zawsze wiedziałam, że praktyka czyni mistrza, a ćwiczeń nigdy za wiele :)
Dzisiaj rozpoczęły się moje badania do pracy magisterskiej i jestem tak zmęczona,
że uraczę Was jedynie fotkami nowo powstałych poszewek i nie tylko... ;)
Ten motyw mi się chyba nigdy nie znudzi,
czekam już na kolejny wypad do Ikei żeby się w niego zaopatrzyć..
A taką "szmatkę" sensoryczną zamówiła sobie moja siostra:
I na koniec poszewki idealne dla osób, które kochają miętę tak samo jak ja :))
Pozdrawiam serdecznie,
nie ma to jak własna poszewka:) milion kombinacji:)))
OdpowiedzUsuńPiękne poszewki! :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwe cudeńka :)
OdpowiedzUsuń